Astronom Jerzy Rafalski zwraca uwagę, że planety są niezwykle jasnymi obiektami, które teraz można dostrzec nawet z miejskich aglomeracji.
Te najjaśniejsze planety, które doskonale widać gołym okiem nawet z rozświetlonego centrum miasta, są po prostu na wyciągnięcie dłoni, a przynajmniej tak nam się wydaje. One rzeczywiście dominują na niebie wieczornym – powiedział PAP Jerzy Rafalski z Centrum Popularyzacji Kosmosu Planetarium w Toruniu.
Gdzie szukać planet?
Obecnie po zachodzie Słońca nad południowo-zachodnim horyzontem dominuje bardzo jasny punkt, który wygląda jak niezwykle jasna gwiazda, ale to Wenus. Z kolei nad południowo-wschodnim horyzontem znajduje się Jowisz – największa planeta Układu Słonecznego; jest jednym z najjaśniejszych obiektów – opisuje astronom.
Blisko Wenus można dostrzec Saturna, a na wschodzie – Marsa, który wyróżnia się charakterystyczną czerwonawą barwą. Wtedy zawsze są najlepsze warunki do obserwacji tej planety. Wręcz nie sposób go przegapić, bo nawet wyróżnia się barwą – powiedział Rafalski.
Uran i Neptun to obiekty trudniejsze do odnalezienia, wymagające użycia lunety lub teleskopu. Jeśli chcemy odszukać Urana, to najlepiej posługujmy się lornetką i mapą nieba. Musimy wiedzieć dokładnie, gdzie go szukać, bo jest dość słaby, więc łatwo pomylić go z innymi słabymi gwiazdami, których na niebie jest mnóstwo – tłumaczy Rafalski. Podobnie jest z Neptunem, który wymaga użycia dużej lornetki i bardzo precyzyjnej mapy nieba.
Pod koniec lutego do tego grona dołączy Merkury, który przez krótki czas będzie widoczny na niebie o zmierzchu. Jeśli więc chcemy zainteresować się astronomią, planetami, obserwacjami, to w najbliższych tygodniach jest naprawdę świetny czas, bo po prostu wieczorem te planety możemy obserwować – zachęca Rafalski.
Mity o paradzie planet
Często w mediach pojawiają się doniesienia o tzw. paradzie planet, czyli ich ustawieniu w jednej linii. Mateusz Kalisz, popularyzator astronomii i twórca kanału AstroLife, rozwiewa jednak ten mit.„Jeśli chcemy osiem planet ustawić w jednej linii, to to się praktycznie nie może wydarzyć, bo mają różne rezonansy orbitalne, które się ze sobą po prostu nie zgrają. W 2079 roku ma wystąpić zjawisko, w którym planety ustawią się niemal w jednej linii, ale dwie będą po drugiej stronie Słońca. Jednak nawet w tym przypadku idealnej linii nie da się osiągnąć – podkreśla Kalisz.
Podobne wrażenie sprawiają statki na morzu, które wydają się ułożone w jednej linii na horyzoncie, choć w rzeczywistości są rozrzucone w przestrzeni. To troszeczkę tak, jakbyśmy sobie wyobrazili, że jesteśmy na morzu, a dookoła nas są różne statki. Jak się rozejrzymy, to wszyscy widzimy statki ułożone na jednej linii horyzontu. Mimo tego, że są w różnych odległościach. Podobnie jest z planetami – tłumaczy Jerzy Rafalski.
Mateusz Kalisz dodaje, że termin "parada planet" jest bardziej medialnym określeniem niż naukowym. Nie da się określić, od kiedy możemy mówić o paradzie planet – a kiedy jeszcze nie, na przykład poprzez określanie odległości pomiędzy planetami. Można o nim mówić, gdy naprawdę widocznych planet jest dużo i są blisko siebie. Z czymś takim będziemy mieli do czynienia w 2040 roku we wrześniu. Wtedy rzeczywiście wszystkie jasne planety będą niemalże w jednym miejscu na niebie. Niestety zjawisko to nie będzie dobrze widoczne z Polski, najlepiej będzie je obserwować z półkuli południowej – podsumowuje.
Idealny czas na obserwacje
Najbliższe tygodnie to doskonały moment, by spojrzeć w niebo i podziwiać planety. Ich jasność sprawia, że są dobrze widoczne nawet z obszarów miejskich. Niezależnie od poziomu zaawansowania, każdy może spróbować swoich sił w astronomii i cieszyć się wyjątkowym widokiem kosmosu.
Źródło: PAP, MEDIA